Sąd pierwszej instancji nr 34 w Barcelonie orzekł, że zarząd Josepa Marii Bartomeu działał wbrew prawom socios, zmieniając i skracając okres zbierania podpisów po wnioskiem o wotum nieufności w 2017 roku. Więcej o inicjatywie Agustiego Benedito, która ostatecznie nie doszła do skutku, pisaliśmy w tym artykule.
Benedito pozwał zarząd, uznając, że zastosowano „pułapki” mające uniemożliwić doprowadzenie do głosowania w sprawie wotum nieufności. Konflikt dotyczył definicji dni roboczych. Na zebraniu zarządu 13 września 2017 roku, pięć dni po rozpoczęciu zbierania podpisów przez Benedito, Barcelona zdecydowała, że soboty są dniami roboczymi, w związku z czym Benedito miał czas na zebranie podpisów do 27 września, a nie do 2 października. Co ciekawe, 1 października miał miejsce mecz z Las Palmas na Camp Nou, co byłoby dodatkową okazją dla byłego kandydata na prezydenta do zebrania kolejnych podpisów. Ostatecznie spotkanie odbyło się bez udziału publiczności z powodu zamieszek w Katalonii.
− Byłem przekonany, że zebrałbym podpisy. Miałem 12 504 podpisy zebrane u notariusza, a potrzebowałem ich 16 570 (15% wszystkich socios). Chcę wierzyć, że wygrałbym. Oszczędzilibyśmy sobie ostatnich dwóch lat rządów Bartomeu, obecna sytuacja jest chaotyczna i niepokojąca. Obecnie jest więcej niż wystarczająco powodów do złożenia kolejnego wniosku, ale sami tego nie zrobimy. Jeśli Laporta, Font i Freixa zdecydują się działać, by zakończyć tę agonię, wesprę ich – powiedział Benedito na konferencji prasowej.
Były kandydat na prezydenta podejrzewa, że dług klubu wynosi 800 milionów euro, że w klubie pracuje niemal tysiąc osób i że koszty „przekrętu”, jakim jest Espai Barca, są nie do oszacowania. – Główne aktywa Barçy to Messi, a teraz dowiedzieliśmy się, że jego wartość jest zerowa, bo może odejść za darmo – dodał Benedito.
Na razie sąd przyznał mu rację w sprawie liczenia dni roboczych. W wyroku zaznaczone jest, że Bartomeu „miał obowiązek przyjąć rozwiązanie najmniej krzywdzące socios, ułatwić im udział w funkcjonowaniu klubu”. Nie oznacza to, że klub powróci do sprawy wniosku. Barcelona już ogłosiła, że odwoła się od wyroku, na co ma 20 dni. W tym celu opublikowano komunikat, z którego treścią można zapoznać się poniżej.
Po zapoznaniu się z wyrokiem klub uznał, że nie jest on zgodny z prawem, więc planuje złożyć apelację. Barcelona w żadnym momencie nie próbowała ograniczyć praw socios. W pewnym momencie klub mógł zastosować nawet kryterium dni kalendarzowych, co robi się w prywatnych firmach. Nie zrobił tego, bo uznał je za zbyt restrykcyjne oraz niezgodne z klubową tradycją. Tradycja ta wyklucza niedziele i święta, ale uznaje soboty jako dni robocze. Tak było zawsze, zarówno w wyborach prezydenckich, jak i przy poprzednich wnioskach o wotum nieufności. Konsultowaliśmy to z wieloma prestiżowymi prawnikami. Jest to dla nas podstawą do złożenia apelacji. Na ostatnim zgromadzeniu zwyczajnym socios zaproponowano dodatkowo, by definicję dnia roboczego zawrzeć w klubowym statucie. Zdecydowana większość socios compromisarios zaaprobowała soboty jako dni robocze. Od tamtego momentu nie ma już żadnej wątpliwości, jak interpretować przepisy.
Fot. Roderic Alves / CC BY-SA 4.0
Komentarze (15)
Jeśli to naprawdę tak wyglada to możemy przez pare lat być na dnie...
Benedito chciał w tym roku zrobić to samo, ale bez pomocy pozostałych dwóch kandydatów stwierdził, że w pojedynkę nic nie ugra.
I pomyśleć, że mogliśmy od dwóch lat mieć solidnego trenera...